wtorek, 29 września 2015

O kobiecie przypartej do muru.

Umówiłem się z 36 letnią singielką, żebyś ty już tego nie musiał robić.

Poznałem ją na kursie niemieckiego. Tuż przed egzaminem na poziom B1, babka podsunęła mi pomysł, że powinienem do niej wpaść, aby się z nią "pouczyć".


Jednak to co na pierwszy rzut oka może wydawać się proste, wcale takie nie jest, zwłaszcza jeśli obie osoby mają ukryte intencje. Dochodzi do różnych gierek i podchodów, które tutaj postaram się streścić.


WIĘC
po południu, zajechałem swoim PORSCHE przed jej dom. Szukałem miejsca do parkowania dobre dziesięć minut. Ona po mnie wyszła. Przez szybę dostrzegłem jej niewielką sylwetkę, pokazującą ręką na przestrzeń pomiędzy drzewami. Moją uwagę przykuł jej dość zwyczajny wygląd. Jeśli spotykałem się z dziewczynami to one starały się zamienić w przedmiot pożądania, a ta, mimo sporych cyców. postanowiła nałożyć golf.*sad_face*

Przytuliłem, pocałowała mnie w szyję.

- Gdzie masz książki do niemieckiego? - spytała z uśmiechem na ustach.
- Będziemy używać twoich - odpowiedziałem dając się poprowadzić na górę.


ROZBIERAM SIĘ
z kurtki, zdejmuję buty, nagle do moich uszów dociera muzyka. Kurwa, czy to nie jest przypadkiem "Ona tańczy dla mnie" zespołu Weekend? Kurwa, to jest "Ona tańczy dla mnie" zespołu Weekend!

Zaglądam do pokoju, a tam obok świeczek, stoi kawałek sernika.

Dear God, co tu robią świeczki? Czy... czy ja... czy ja jestem brany pod uwagę?

Zacząłem przypominać sobie wszystkie sytuacje jakie między nami się rozegrały.
- dwa razy spojrzałem się na nią jak na kupę mięsa  po męsku, tak żeby ona to widziała
- raz złapałem za cycka

Nope, nigdzie nie było, że szukam żony.

Dla tych którzy mnie nie znają, napiszę jak wyglądam: mam 26 lat, 196 cm wzrostu, kwadratowa szczęka, niski głos, szerokie bary, broda taliba, fryzura na gestapo. Niemniej jednak, z takim statystykami wzbudziłem jej większe zainteresowanie, niż jej poprzedni chłopak, który był pilotem w NATO i jeździł BMW. #womanslogic

Wracając do całej sytuacji. Stoję w przedpokoju z miną idioty.

Ona: Chodź, pokażę ci mieszkanie.

Pokazała mi swoją sypialnię, pokazała sypialnię dla gości, łazienkę, kuchnię i wróciliśmy do pokoju dziennego. Liczba świeczek - 7.

Moje zainteresowanie przykuły fotografie wiszące na ścianie. Zdjęcia dwóch lasek w bikini i faceta nad morzem w szczególności.

Ja: Kim są ci ludzie na plaży.
Ona: A, to jestem ja, mój przyjaciel i moja przyjaciółka.

Wait... wat, jak to ty? Zacząłem przyglądać się jej młodszej wersji:
- czarne farbowane włosy, na zdjęciu upięte w kok, myślę że po rozpięciu spokojnie sięgałyby za ramiona
- nogi zakończone dobrą dupą
- niska
- dwa spore cycki i pod nimi wyraźny ABS

Teraz ma 36 lat, nie wygląda tak dobrze jak kiedyś, w mojej głowie pojawiło się kilka pytań, na przykład: KOMU DO KURWY NĘDZY ODDAŁAŚ SWOJĄ MŁODOŚĆ?
Ale serio, singielka w wieku 36 lat, zakładając, że dziewictwo straciła w wieku 18, na znalezienie męża miała drugie tyle. Żeby utrzymać faceta wystarczy mu dawać piwa, mięsa i seksu, tyle. Mężczyźni są prości, jeśli sama na to nie wpadła to źle świadczy o jej inteligencji.

W pewnym momencie zorientowałem się, że gapie się w fotę ponad minutę. Twarz trzymam 10 cm od zdjęcia, usta mam rozchylone. Hmm wypada coś powiedzieć.

Ja: Bardzo dobrze wyszłaś na tym zdjęciu.
Ona (przepraszająco): Dzięki, zawsze byłam taka... taka mała, pulchna, z dużymi cyckami.

Zaśmiałem się. Ona doskonale wie, że jej biust to jej największy atut, jednak specjalnie dla mnie postanowiła go zasłonić. Ok.


ZABIERAM SIĘ ZA
sernik.

Ona zaczęła mówić o tym co ją gryzie. O jej życiu, o jej byłych. Nie słuchałem jej, wpatrywałem się jedynie w jej usta z których wypadał szum. Kiedy jej wargi przestały się ruszać powiedziałem jedynie:

Ja: Aha, ok.
Ona: Wiesz co? Jesteś fajny, bo nie oceniasz.
Ja: Wiem, że jestem fajny.

Teraz zaczęły się pytania dotyczące związku długoterminowego i ewentualnego małżeństwa (po jakichś 30 minutach). Brzmiało to tak, jakby to ona przeprowadzała casting na męża, co swoją drogą jest zabawne, bo to facet nakłada pierścionek zaręczynowy na palec dziewczynie i to ona powinna mu udowadniać, że jest warta ślubu. Nie inaczej. Laska może co najwyżej wybrać faceta z którym będzie uprawiać seks, albo innymi słowy: "przypadkowo" pojawić się obok kolesia, który jej się podoba i modlić się, że ten ma wystarczająco dużo testosteronu w jajach, aby zrobić pierwszy krok.

Ona: Jaki masz znak zodiaku?
Ja: Jednorożec.

Tak, nic się o mnie nie dowie. Dawałem jej odpowiedzi, które były jak najbardziej ogólne. Niech się smaży, za brak widocznych cycków, w PIEKLE NIEPEWNOŚCI.


Ona: A ty mieszkasz sam?
Ja: Nie, z rodzicami.
Ona: O widzisz, a ja myślałam, że sam.
Ja: Dosłownie mieszkam w piwnicy swoich starych.
Ona: Hahaha jaki ty jesteś śmieszny.

:|

Ona: Czym się zajmujesz?
Ja: W dzień jestem multimilionerem, w nocy walczę z przestępcami.
Ona: Hahahahahaha.

Zmiana kolejki, teraz ja pytam.

Ja: Dlaczego nie masz jeszcze dzieci?
Ona: Na to złożyło się wiele czynników, nie było odpowiedniego faceta (szumszumszum)
Ja: A po co ci w ogóle dziecko? Przecież to same obowiązki.
Ona: No, bo wiesz. Kobieta powinna mieć coś co należy tylko do niej.

Kurwa, gdyby kupiła sobie psa lub kota, efekt byłby taki sam.

Ona: Szukam męża, bo ja w swoim życiu się już wyszalałam... a czy ty też już się wyszalałeś?

Małżeństwo z 36 letnią babką jest dość słabą inwestycją. W sumie jakikolwiek kontakt z kobietą w przedziale wiekowym 30 - 35 lat również jest kiepskim pomysłem. 25 - 30 ostateczna ostateczność. Największą popularnością cieszą się te 20 - 25 letnie (źródło), te poniżej 20 mogę być zbyt dużymi gówniarami.

Ja: Nie, nie mam zamiaru kończyć z szaleństwami. I nie mam zamiaru się żenić.


ONA: A TO DLACZEGO?
Ja: Czekaj, daj mi się zastanowić.
Ona: To ty się zastanawiaj, a ja ci zrobię drinka.

Laska, która wychodzi za mąż zyskuje:
- faceta, który jest liderem
- kogoś kto zadba o:
 > mieszkanie
 > samochód
 > dobrze płatną pracę
- radzi sobie z jej humorami
- koleś ma chodzić na siłkę, aby też się jej podobać
- i w najlepszym przypadku, ma się podobać jeszcze innym

Jeśli laska jest jednak silną i niezależną kobietą, to możesz wykreślić z listy pierwsze trzy punkty.

Żeby być uczciwym, kilka korzyści, które przychodzą mi do głowy z posiadania żony:
- kobieta gotuje (chyba, że facet chodzi na siłkę, wtedy sam dba o dietę)
- sprząta? (nope to seksistowskie)
- uprawia seks? (no jeśli nie leży jak kłoda i nie patrzy gdzieś w bok)
- rodzi dzieci? (dont get me even started post)

Jeśli jesteś facetem, zastanów się od kogo słyszałeś, że "Powinieneś się ożenić". Była to żeńska, czy męska część znajomych i rodziny? Żeńska, prawda? Skoro kobiety na małżeństwie zyskują więcej niż facet, to chyba oczywiste, że małżeństwo jest dla nich ważne.

W mojej łapie ląduje drink, mimo moich wewnętrznych dywagacji powiedziałem jedynie:
Ja: Małżeństwo to sukces kobiety.
Ona: A wiesz co? A mój jeden znajomy ożenił się ze swoją narzeczoną i to też był dla niego sukces.
Ja: Serio?
Ona: Tak i wiesz co się potem stało (i tutaj zmieniła zupełnie ton, z poważnego na dowcipny)... ona puściła go kantem (śmiech).

To raczej jest coś nie tak z inteligencją.

Dopiłem drinka, pojechałem do domu, wyszukałem w internecie wszystkie sposoby ograniczenia ilości plemników w nasieniu (np.: zastrzyki z testosteronem w dupę), aby nie mieć stresu, że kiedyś zapłodnię tarda.


DOGRYWKA
Siedzę na kursie niemieckiego w VHS, ktoś ma urodziny, więc koło mnie lądują cukierki i tak się składa, że ja cukierki bardzo lubię.

Przerwa. Podchodzę do babki, z którą się spotkałem.

Ja: Dobre te cukierki.
Ona (chwila zastanowienia i pretensja): Ty powinieneś je mi tu przynieść.

cooooooooooooooooooooooooo

Najwidoczniej pożądanie tej kobiety, automatycznie przekształca mnie w jej lokaja. Problem w tym, że jeśli miałbym do wyboru: bycie Brucem Waynem lub bycie Alfredem, zawsze wybiorę Batmana.

Ja: Jesteś w ciąży?
Ona: Nie.
Ja: Ale masz dwie działające ręce i nogi?
Ona: Tak.
Ja: No to sama możesz sobie przynieść.

Na jej twarzy pojawiło się połączenie wściekłości i bezradności.

2 tygodnie później pokazywała mi zdjęcie swojego psa.

So yeah.

TL;DR Umówiłem się z 36 letnią babkę, kiedyś 10/10 teraz 6/10, na naukę niemieckiego. Okazało się, że w jej mniemaniu jestem dobrym kandydatem na męża i ojca dzieci. Niestety jeśli babka jest singielką w wieku 36 lat, to znaczy, że jest ku temu dobry powód.

I najważniejsze: nie poruchałem, ale zjadłem sernik. Worth it.

Carry on.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz