sobota, 15 kwietnia 2017

Polaki Cebulaki

Nie uwierzycie co się stało. Siedzę sobie w pracy na przerwie, ciesząc się z podwyżki w wysokości 1,333(3) %, gdy nagle:

- Słyszałeś co Norbert powiedział?

Odrywam wzrok od smartfona, w którym śrubowałem rekord w Trials Frontier.

- Co powiedział?
- Powiedział "DOBRY POLAK..." - mówi Torsten, który ma polskie korzenie.

Czekaj, czekaj, kto dobry Polak? Że ja? Niemiec Norbert jest lekko przygarbionym, łysiejącym kolesiem o bardzo wąskich barkach. Przyznam, że chciałem nieco się z nim zakolegować, dzieląc się ciastkami i cukierkami. Jak widać mój wysiłek się opłacił.

- Dziękuje.
- Nie, nie, on powiedział "DOBRY POLAK... TO MARTWY POLAK"

aha

- Ale nie Łukasz - dodaje szybko Niemiec Norbert
- Ale nie Łukasz! - powtarza Torsten głośno się rechocząc.

Ale nie ja! lol

Kilka minut później chodzę między regałami pełnymi butów, tak jak na dobrego magazyniera przystało. Przerzucam pudła prężąc bicepsy, gdy nagle za swoimi plecami słyszę niewyraźny głos.
- Słucham? - odwracam się i widzę przed sobą Christopha. Christoph to dobrze zbudowany Niemiec o szczęce przypominającej nieociosany głaz. Zawsze, gdy starał się przekazać mi coś konspiracyjnym szeptem, mówił tak niewyraźnie, że musiałem prosić go o powtórzenie.
- Co?
- Ty wiesz, że to możesz to zgłosić? To co Norbert powiedział.
- Wiem.
- Wyleci wtedy z pracy - mówi, nie kryjąc uśmiechu na ustach.
- Wiem.
- I co? Zgłosisz?
Wzruszam jedynie ramionami.

Idę dalej zbierać buty, bo w sumie za to mi płacą.
- Nie rób tego, on jest głupi. - słyszę. Kurwa kogo tam znowu przywiało. Moim pięknym oczom ukazuje się Yusuf, niski, tęgi mężczyzna z Kosowa, z 50 na karku.
- On ma coś nie tak z głową, on jest głupi. Norbert to wariat. - widać, że Yusuf jest raczej przejęty i broni Norberta jak tylko może. Nie dziwie się, bo to są Niemcy i taka kultura.


Wśród Polaków utarło się powiedzenie, że "Każdy Niemiec to policjant". Sąsiad, który zaprasza na kawkę i ciasteczko, może cię zgłosić na policję jeśli uzna, że w jakiś sposób łamiesz prawo. Nie to co w Polsce, gdzie każdy kto pójdzie na komendę dostanie metkę konfidenta trzymającego z okupantem. W związku z tym, że ja też z tych co "Jebać konfidentów", postanowiłem odpalić się w tryb Jezusa Miłosiernego i nie egzekwować przymusowego obowiązku kochania imigrantów, jaki narzuciła mama Merkel <3

Dwa dni później w Pausenraum, siedzę spokojnie wcinając bułkę. Inni pracownicy rozmawiają o małżeństwie i płynących z niego korzyści.

- Podobno jak weźmiesz ślub w Polsce to dostajesz 2 tygodnie urlopu.
- Nie podobno, a na pewno.
- Dobrze mają ci Polacy.
- Polacy mają dobrze - wtrąca Niemiec Norbert - ale najlepsi są, jak są martwi.

Zapanowała cisza, jakby ktoś wszystkie dźwięki uciął nożem. Rozglądam się po pomieszczeniu.

Christoph patrzy na mnie.

Yusuf patrzy na mnie.

Kierownik zmiany również podniósł wzrok znad swojego żarcia.

Uśmiecham się. Norbert rzeczywiście jest idiotą.

Sprawa wygląda tak, że z jednej strony mamy Niemca Norberta, człowieka po chorobach, który ostatnie 3 miesiące spędził w szpitalu, a który lansuje się na drugiego Hitlera, który na bank zostanie zwolniony jeśli pójdę z tym do szefa. No i mnie, mogę uważać się za światowca, za jebanego obywatela Europy, ale w tym konkretnym otoczeniu zawsze będę Polakiem i w momencie, gdy Niemiec Norbert, będzie wrzucał Polakom, zawsze dostanę rykoszetem.

Jasne, że mógłbym wziąć Norberta na stronę i wyjaśnić, że takie odczłowieczanie Polaków mi się nie podoba, że mogą być z tego nieprzyjemne konsekwencje, ale wtedy dałbym mu przywilej wybrania momentu, w którym może mnie sprowokować. Jak powiesz "Weź mnie nie wkurwiaj, bo cię ugryzę", druga osoba może odpowiedzieć "Jak chcesz mnie ugryźć skoro nie masz zębów", a ja w tamtym momencie musiałem pokazać kły. Musiałem typa bez ostrzeżenia ugryźć i pozwolić, aby sam doszedł do tego dlaczego krwawi.



Pozostało mi jedno wyjście, tryb "JAM JEST ŚMIERĆ, NISZCZYCIEL ŚWIATÓW" i tak właśnie poszedłem na skargę do pani szefowej.

- No i każdy się śmiał.- kończę historię przełykając ślinę. Rozmawialiśmy na parkingu. Przyznam, że pogoda mi sprzyjała, bo było chłodno, zanosiło się na deszcz. Pani szefowa było bardzo przejęta, z jej perspektywy wychodziło, że jestem na granicy emocjonalnego płaczu, a ja tak naprawdę przełykam ślinę, bo zimno jest i gluty same spływają mi do gardła. Robię dłuższą pauzę, żeby przypomnieć sobie jak jest dowcip po niemiecku.
- Czy to był jakiś żart?
- Nie, nie należy z tego żartować, pogadam z kim trzeba, poproszę Norberta do siebie. - obiecała.

My job here is done, wracam do swoich magazynierskich obowiązków. Ścinam puste kartony i układam je w zgrabną kostkę, gdy naglę mój wzrok napotyka spojrzenie Christopha.
- Ty byłeś u szefowej.
- Tak.
Christoph odpowiada uśmiechem.

Chwilę później pojawia się Yusuf, przerażenie rysuje się na jego twarzy.
- Czy ja ci coś zrobiłem?
- Wut? Nie.
- Mówię tylko "jak leci?", "co słychać?", ale to chyba nic złego?
- No raczej nie.
- A ten idiota powiedział, że ci jakoś dokuczam.

Aha, czyli Norbert spanikował i zaczął wkopywać wszystkich, aby choć trochę umniejszyć swoją winę. Trafiło na Yusufa, jedynego człowieka, który go bronił.


- Ja ci mówiłem, że powinieneś go zostawić, bo to niegroźny idiota. Ty wiesz co on mi powiedział? - kontynuuje Yusuf - powiedział do mnie "Przyrucham ci żonę". Przecież u mnie w Kosowie mógłbym go za to zabić. I to nie powiedział tego raz, tylko dwa razy! A ja mu odpowiadam, z żartem, spokojnie "No dobrze Norbercik, to cię kiedyś umówię".

To się nazywa "Tolerancja", chlubna cecha występująca w Niemczech, Francji i krajach skandynawskich, ale nie w Polsce. Zauważmy, że tolerancja zawsze pojawia się jeśli mówimy o odporności na coś nieprzyjemnego. Słyszymy na przykład o "wysokiej tolerancji na ból", ale nigdy o "wysokiej tolerancji na serniki". Znoszenie nieprzyjemności (tolerowanie) jest charakterystyczne dla ludzi biernych, których bierność jest dodatkowo romantyzowana przez (((media))).


Dosłownie terroryście rzucą broń na ziemię, gdy zobaczą jacy ci Francuzi są szlachetni.

I... szczerze? Tolerancja nie ma prawa istnieć w przyrodzie. Jest to mokry sen początkującego masochisty. Nawet orędownik tolerancji, czyli wydziergany liberał, o seledynowych włosach, noszący koszulki z Che, który modli się na dobranoc do zdjęcia Georga Sorosa, będzie nietolerancyjny w stosunku do kogoś mającego poglądy narodowościowe/patriotyczne.

Oczywiście kobiet nie liczę. Pod wpływem silnych mężczyzn będą miały poglądy konserwatywne, a pod wpływem słabych - liberalne. Afiszowanie się tolerancyjnością, pomoże im się zasymilować z silniejszym najeźdźcą, kiedy liberalni mężczyźni pójdą w odstawkę.

- Uśmiechasz się, przytakujesz i idziesz robić swoje - kończy Yusuf.

Uśmiechnąłem się, zgodziłem się i poszedłem robić swoje.

Następnego dnia zaświeciło słońce. Grupa całkowicie odcięła się od Niemca Norberta. Kilka osób pytało się o moje samopoczucie. Pracujący ze mną Polacy byli zaskoczeni, że z czymś takim poszedłem do szefa.

Sam zainteresowany chyba przyjął tą lekcję z pokorą, bo gdy przechodziłem obok niego słyszałem jak mamrocze do siebie "Powinienem trzymać buzie na kłódkę".



Carry on