sobota, 15 lutego 2014

Spóźniona walentynka dla feministki, czyli o równości płci.

Byłeś sam w Walentynki? To nic, istnieje całkiem duże prawdopodobieństwo, że heteroseksualna feministka wyzwolona spod opresji patriarchatu, również mogła być sama. Jeśli znasz babę tytułującą się mianem feministki, która ma chłopaka, to tak naprawdę nie jest to feministka tylko hipokrytka. 

W poszukiwaniu definicji feminizmu zawędrowałem do wikipedii. Tam dowiedziałem się, że jest wiele odmian tego ruchu społecznego. Mamy feminizm radykalny, liberalny, egzystencjalny, postmodernistyczny i tak dalej i tak dalej.

Jednak daną osobę, nie nazywamy feministką radykalną, feministką liberalną itd. itp. Pozostajemy raczej przy krótszym "feministka" i nie rozmieniamy się na drobne, bo każdy wie, że odpowiednio wkurwiona feministka liberalna, może się zmienić w feministkę radykalną w przeciągu kilku sekund - zależy od humoru.

Jestem zbyt leniwy, żeby robić tutaj kopiuj/wklej tego co to znaczy "feministka" dlatego ułożę własną definicje tego słowa:


Feministka - kobieta zbyt głupia, żeby manipulować mężczyzną.

Te słowa płyną od kolesia, który ma trzy siostry i dużo, dużo koleżanek. Jeśli baba nie umie mną manipulować, to zakładam, że z moimi dziećmi, również będzie miała problem. Ale oczywiście mogę się mylić, czas pokaże.



Oczywiście, baba zostaje feministką nie tylko z powodów ideałów. Czasami może być tak zraniona przez faceta, że w feminizmie zacznie szukać swojego azylu. Lepiej! Może sobie znaleźć "partnerkę", która z mężczyznami miała podobne ciężkie przeżycia. Wyobraź to sobie: istnieją kobiety o tak wysokim poziomie autyzmu, że potrafią przerzucić swoje płciowe zainteresowania na inne baby.


Równość, wolność, siostrzeństwo.

Przeglądając centralne zagadnienia feminizmu, dopatrzyłem się dużej ilości ogólników. Najbardziej mnie zaintrygowało owo "równe traktowanie". Co mam przez to rozumieć?


 

Czy to znaczy, że kobieta z afrykańskiego plemienia, ma mieć takie same prawa jak aktorka wywodząca się z Francji? Jeśli pierwsza chce mieć prawo do posiadania kozy i dwóch krów, to ta druga też musi je mieć? Co jeśli druga, zamiast zwierząt, będzie chciała mieć w konstytucji przywilej posiadania Mercedesa? Czy tej pierwszej mam powiedzieć "Sorry, ale jesteś kobietą, nie będziesz miała kozy i krów, ale będziesz miała kluczyki do Benza, szerokiej drogi po tym afrykańskim buszu."

A może chodzi o wygląd? Czy na chorobliwie otyłą laskę, mam patrzeć równie pożądliwie co na modelkę z Victoria's Secret? Kobieta gruba może mieć ładne rysy twarzy, jednak z drugiej strony, może być bardzo słaba. Pokażcie mi faceta, który będzie inwestował swój czas w babę, która może mu zejść na zawał, przy wchodzeniu po schodach.


Może to jest raczej wyraz buntu? "Jestem gruba, bo kontestuje standard piękna, do jakiego porównują mnie mężczyźni."

Daj mi chwilę, sprawdzę do jakiego wzorca mogą porównywać mnie kobiety.



Nie zrozum mnie źle, zbudowanie takiej atletycznie sylwetki to żaden problem. Tylko te jebane lasery z oczu...

Niemniej jednak lubię, gdy feministka, za swoją nadwagę obwinia wszystkich dookoła, z wyjątkiem siebie. "Hurr durr ten tłuszcz to genetyka, a nie McDonald". Rzeczywiście, to nie wina fast fooda, że jesteś gruba, niestety również nie genetyki. Jesteś gruba, bo jesteś zbyt leniwa, żeby wziąć się za siebie. W tym artykule możesz przeczytać o zwyciężczyni konkursu na odchudzanie. Wstawię tu tylko zdjęcie przed i po.


Ten kto chce, znajdzie sposób. Ten kto nie chce, znajdzie powód. Przy czym wszystko jest dla ludzi, teraz ta kobieta musi przytyć jakieś 10 kilo, żeby proporcje były lepsze.

Więc do kogo chce równać feministka? Bo chyba nie do faceta. Bycie facetem to ciężki kawałek chleba.


Tak ciężko lekko żyć.

Myślę, że w ten sposób feministka postrzega funkcjonowanie kobiety i mężczyzny w społeczeństwie.



Kobiety reprezentowane przez czerwoną linię mają nieporównywalnie mniej obowiązków i praw niż mężczyźni. Żeby było gorzej, odczuwają ciągłą presje ze strony otoczenia. Natomiast zielona linia, to kolesie, których egzystencja graniczy z utopią, bo nie ma w niej żadnych dołów.

Jak widzimy powyżej, linie gdzieniegdzie się stykają. Uznajmy to za miejsca, w których płcie są sobie równe, czyli przykładowo, przy wyjściu na randkę zarówno on jak i ona płaci za kolację. Jednak w innych aspektach funkcjonowania społecznego, kobiety są bardzo do tyłu. Na przykład, zarabiają mniej niż mężczyźni.

Feministki postulujące równość płci chcą, aby czerwona linia pokrywała się z zieloną. Jak już wspomniałem kilkakrotnie tutaj, kształt linii mężczyzn nie jest taki prosty - linia mężczyzn jest równie pokręcona co linia kobiet. Jedyną różnicą są miejsca, w których one docierają do szczytu:




Jeśli feministki chcą równości płci, nie mogą zignorować poniższych kwestii:

Wyobraźmy sobie taką sytuację: kobieta idzie do klubu, znajduje sobie jakiegoś faceta i spędza z nim noc. Robi tak z każdym innym, co tydzień, przez 3 miesiące. Jej otoczenie przypnie jej etykietkę dziwki, jednak z tak żelazną dupą, myślę, że laska jakoś sobie poradzi z takim piętnem. Niemniej jednak, gdyby zaczęły ją irytować docinki środowiska, któryś z poprzednich stosunków może nazwać "gwałtem" i wtedy każdy spojrzy na nią inaczej. Zostanie uznana za ofiarę i otoczona opieką, mimo że wcześniej była całkiem chętna i gotowa. Facet natomiast zostanie zatrzymany do wyjaśnienia. Jego zeznania mogą mieć małą wartość w porównaniu ze słowami szlochającej niewiasty. I to w najlepszym przypadku. O samosądach i linczach, nie wspomnę.

Nie słyszałem o przypadkach odwrócenia ról i pewnie nie usłyszę. Może być coś takiego jak wykorzystany seksualnie mężczyzna? Chociaż chciałbym kiedyś przeczytać nagłówek w gazecie "Kobieta zgwałciła mężczyznę waginą - śledztwo w toku". Jeśli taki tekst budzi teraz uśmiech na twarzy to znaczy, że nad idealną równością płci musimy jeszcze trochę popracować.

Inne problemy, które mają mężczyźni, a które są ignorowane bądź trywializowane:
- "Facet ma grypę i umiera, co za cienias" (zostało udowodnione naukowo, że mężczyzna jest bardziej podatny na działanie wirusa grypy niż kobieta
- "Po rozwodzie to kobieta powinna otrzymać opiekę nad dzieckiem" (mimo, że czasami dzieciak chce zostać z ojcem i to ojciec ma środki, żeby je utrzymać)
- "14 letni uczeń uprawiał seks z 35 letnią nauczycielką" (to nadal pedofila, ale nie jest aż tak piętnowana jak ta u mężczyzn, w niektórych przypadkach ofiarę uznaje się za "farciarza")

Paradoksalnie, feministka walcząca o równość płci, musi działać również w imieniu mężczyzn, aby zrównać się z nimi w dolinach i na szczytach tych wszystkich wykresów, które tu wrzuciłem. 

Mimo to, feministki próbują brać pod opiekę wszystkie płcie i orientacje, które nie są heteroseksualnym mężczyzną.


Otwieram lodówkę, a tam gender.


Czaisz? Teraz mamy więcej niż tylko chłop/baba.

W przyszłości może zdarzyć się taka sytuacja, że jak podejdziesz do dziewczyny w klubie i spytasz czy możesz postawić jej drinka, ona może Cię zjebać. "Jestem trigenderowym omniseksualnym meżczyzną, któremu ZDARZYŁO się urodzić w ciele kobiety. Moja partnerka to degenderowa-transeksualna muzułmańska murzynka, której ZDARZYŁO się urodzić w ciele mężczyzny. Nie mam ochoty na żadne drinki." W tym miejscu, może się okazać, że to Ty jesteś dziwny.


Przeglądając internet natknąłem się na zdjęcie faceta około 50 lat, w garniturze i okularach, z elegancko ułożonymi włosami. Rzekłbym, że wyglądał na prezesa jakiejś firmy. Mój wzrok przyciągnęły szpilki na 10 centymetrowym obcasie, które owy dżentelmen nosił. "Czy to jest właśnie kobieta uwięziona w ciele mężczyzny?" myślę sobie i przeglądam komentarze. Niestety nie była to kobieta uwięziona w ciele mężczyzny. Był to facet o bardzo silnym fetyszu upokorzenia, który w momencie robienia zdjęcia był pod rozkazami jakiejś dominatrix. 

O gender chciałem napisać od bardzo dawna. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie wiem w jaki sposób odróżnić transseksualnego crossdressera od zboka. Feministki twierdzą, że jest różnica. Ja poczekam aż ją zwerbalizują.


Podsumowując
pozdro



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz