sobota, 4 stycznia 2014

Zdrada dobra jest.

"Wiesz co? Moją koleżankę zdradzał chłopak" rzecze moja serdeczna przyjaciółka <3. Ja, jak na absolwenta dziennikarstwa przystało, drążę temat. Okazuje się, że dziewczyna wrzuciła post na facebooka, który miał uciąć wszelkie spekulacje na temat jej rozpadającego się związku "Tak zdradzał mnie, tak z tą dziewczynę, tak nie mam chłopaka, pozdrawiam frajerów wierzących w prawdziwą miłość". Kurwa, Ty jebana cipo, prawdziwa miłość na pewno istnieje. Wiem, bo jej kiedyś doświadczyłem, a to w ilu kierunkach może biec to już inna bajka.

Tak czy inaczej, siedzę z laptopem na kolanach i się nudzę. A jak się nudzę to zaczynam myśleć, a jak myślę to przychodzą mi do głowy różne rzeczy. "To, że ją zdradził chłopak, to najlepsza rzecz jaka mogłaby się jej przytrafić. Szczerze mówiąc bardzo jej zazdroszczę."

Ten post będzie trochę dłuższy, swoje słowa będę kierował do tej tajemniczej dziewczyny, która została zdradzona i o wszystkim napisała na facebooku. Jednak jeśli przyszedłeś tutaj, bo myślisz że rok 2014 będzie rokiem zdrad, rozpadających się związków lub zaprzepaszczonych przyjaźni, to gwarantuje, że znajdziesz tu coś dla siebie. 

CO TO ZNACZY "ZDRADZIĆ"?
NOTKA OD AUTORA: Ok, nad tym punktem siedzę jakieś 15 minut i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że definicje są nudne. O well.

To jest raczej skrót myślowy, "zdradzić zaufanie". Ufam Ci, że będziesz przy mnie mimo, że tamta laska jest ode mnie chudsza/ładniejsza/inteligentniejsza ble ble ble niepotrzebne skreślić. Możesz z nią zatańczyć, ale ufam Ci, że nie zaczniesz jej ni z dupy ni z pietruchy całować na parkiecie ble ble ble. Ufam Ci, że to złapanie jej za tyłek było przypadkowe, ale zrób to jeszcze raz to urwę Ci Twój pierdolony łeb ble ble ble. To nie dotyczy tylko par, koledzy również mogą wystawić swoje zaufanie na próbę "Ufam Ci, że oddasz mi te dwa złote za piwo etc. etc. etc."

Co zrobić, gdy jedna z powyższych obaw ma odbicie w rzeczywistości?

WYBACZAĆ CZY NIE?
Chodź tu blisko.









Jeszcze bliżej.









Pozwól, że Ci coś pokaże.


Fragment pochodzi z filmu "Chopper" to bardzo dobry film polecam. Typ wyglądający jak Noel Gallagher zdradził bohatera jeszcze raz, gdy miał ku temu szansę. Raz zdrajca, zawsze zdrajca. Już wiesz jaka jest odpowiedź na pytanie w śródtytule?

Twój partner będzie tłumaczył się na różne sposoby:

"Oj to była chwila słabości"
"Chciałem przeżyć przygodę"
"Taka okazja mogłaby się już nie powtórzyć"

Ale to są tylko słowa, czyny mówią co innego. Dlaczego miałabyś narażać się na niebezpieczeństwo ponownego przeżycia upokorzeń? Kto na coś takiego miałby cierpliwość?

CO DALEJ?
Po rozpadzie związku możesz zrobić dwie rzeczy. 

Pójść w swoją stronę i już nie spoglądać na przeszłość. Życie to taka dłuższa książka, w której każdy jest bohaterem swojej historii. Możesz spotkać postacie drugoplanowe i epizodyczne, ale pamiętaj, że one również piszą swoje powieści. Nie możesz winić kogoś, że nie chce być częścią Twojej książki. Nie czuł się z Tobą szczęśliwy, więc odszedł, Ty gdybyś była z nim smutna, zrobiłabyś to samo. 

Lub możesz wgnieść go w ziemię, za to, że Cię zostawił. Dlatego napisałem, że zdrada jest dobra, bo możesz wyżyć się na drugim człowieku psychicznie i fizycznie i będzie to społecznie akceptowalne postępowanie. Możesz przygotować najbardziej kobiecą i diaboliczną zemstę, która podniesie poziom Twojego IQ o kilkadziesiąt punktów. Możesz sprawić, że koleś będzie się Ciebie bał i zawsze będzie przechodził na drugą stronę ulicy, tylko dlatego żeby Cię nie spotkać. Zemsta nic Ci nie da? Bullshit. Zamiast palącego się w Tobie płomiennego rozczarowania, będziesz odczuwała niezwykle rześką ulgę. 

TAJEMNICE SZERMIERKI SŁOWNEJ
Dlaczego powinnaś czytać dalej? Jestem scenarzystą, lubię słuchać jak ludzie toczą rozmowy, czasami dochodzę do ciekawych wniosków. W jednym z moich scenariuszy pojawia się postać najemnika, który jest zachwycony magią słów: 

"Słowa są piękne. Mogą nadawać nowe stany rzeczy, mogą te stany niszczyć. Mogą dawać nadzieje i ją odbierać. Gdybym odpowiednio długo wmawiał ci, że zamiast frytek jesz gówno, to po pewnym czasie zacząłbyś odczuwać jego smród."

Zapraszam Cię teraz do mojej zbrojowni, trzymam tutaj jedyną na świecie broń, która nie kaleczy ciała tylko duszę. Pamiętaj jednak, jeśli czegokolwiek użyjesz przeciwko niewinnemu człowiekowi, w nocy będę siedział pod Twoim łóżkiem i będę łaskotał Cię po stopach.



  • "Dlaczego tak bardzo mnie zawiodłeś?"
Ten tekst w mojej zbrojowni, jest sztyletem, który potrafi zatrzymać na chwilę każde serce.

Tekst nie jest mój, pochodzi z komiksu "Preacher" autorstwa Gartha Ennisa i Steve'a Dillona (polecam komiks). Dlaczego działa? Gdy facet usłyszy tekst "Dlaczego tak bardzo mnie zawiodłeś?" musi pomyśleć sobie w głowie, czy aby na pewno "zawiodłem" i sformułować odpowiedź na pytanie. Człowiek jest jednak leniem i szuka skrótów, koleś o słabej percepcji nie zauważy wagi wyrazu "zawiodłem" i skupi się na odpowiedzi na pytanie. Przy czym odpowiedź na pytanie = przyznanie do winy. Cwane, nie?

Jak się przed tym bronić? Nie da się. Jeśli koleś Cię zdradził po usłyszeniu tego tekstu powinien wbić wzrok w ziemię i wybełkotać coś na kształt "Przepraszam". Przy czym jego "przepraszam", będzie oznaczało ni mniej, ni więcej tylko "Przepraszam, że mnie złapałaś" :)



  • Porównanie

Porównanie w mojej zbrojowni wygląda jak nunczako. Niby składa się z dwóch oddzielnych części, jednak coś je łączy.

Story time. Pewnego razu, dwie koleżanki zaprosiły mnie do baru na piwo. Wlewam w siebie kolejną szklaneczkę, gdy nagle do stolika podchodzi pewien jegomość. Niby zadbany, włosy postawione na żel, jednak jego twarz zdradzała, że nadużywa alkoholu i nie jest najlepszym bokserem. Koleś pyta się czy może się dosiąść. Wyrażam niemy sprzeciw (krzyżuje ręce i kurtkę zapinam pod brodę) koleżanki jednak "No spoko, siadaj, siadaj". Okazuje się, że facet jest budowlańcem zatrudnionym przy remoncie jednego z wieżowców wydziałów UMCS. Po wypiciu piwa, facet zaczyna kleić się do moich koleżanek. "Daj buziaka, chcesz się przytulić?" mówi, przy czym mnie traktuje agresywnie, niczym swojego rywala: krzyczy na mnie, pyta się czy siedziałem w więzieniu - taki poziom. 

W pewnym momencie zabieram głos: "Typie jak się względem mnie zachowujesz? Moje koleżanki też będziesz tak traktować?" i kurwa, powinniście zobaczyć tą zmianę nastawienia, zupełnie inny człowiek. Kurwa piwo mi nawet postawił :D taki fajowy gość. Nic jednak nie ugrał, bo koleżanki wyszyły ze mną, a nie z nim. O well.

Tak właśnie działa porównanie dostrzec podobieństwo tam gdzie go nie ma. 

Paradoksalnie, porównanie, w przypadku zdrady, powinno być skierowane w stronę kobiety z którą zdradził Cię Twój X. Dlaczego? A z prostej przyczyny - baby non stop myślą. Koleś może bez refleksyjnie gapić się w ścianę i nic w niej nie ujrzeć. Kobieta, z kolei, zauważy ścianę, jej kolor, fakturę, pomyśli, że coś takiego mogłaby mieć u siebie, przypomni jej się, że w podstawówce Bartek z 2D napisał jej imię i otoczył je serduszkiem ble ble ble.

Tekst "Eks mnie zdradził, myślisz, że tobie będzie wierny" biedaczkę może doprowadzić do paranoi. O to jednak chodzi, nieczyste zagrywki są najciekawsze.

Jak się przed tym bronić? Przede wszystkim zauważyć, że piernik to piernik, a wiatrak to wiatrak. "Zdradził Cię? Najwyraźniej jestem od Ciebie dużo lepsza."


  • Zabierz mu imię

Ta zagrywka, w mojej zbrojowni wygląda jak kopia, najskuteczniejsza jest do zachowania dystansu. 



Człowiek jest istotą, która uwielbia słuchać jak się do niej mówi po imieniu. Czasami droczę się tak z koleżanką: 
- Zaaaraz, jak miałaś na imię? Klementyna? Kunegunda? 
- Karolina.
- Mówiłaś coś Konstancjo? 

Wyobraź sobie jakby zareagował Twój były: po 2 latach randek, zdrobnień i czułych słówek, nagle zapominasz jak ma na imię. Złość gwarantowana, albo zwrot pieniędzy.

Jak się przed tym bronić? Nie da się. Było jej nie zdradzać głąbie.


  • Bądź szczęśliwa

W mojej zbrojowni, bycie szczęśliwym to kamizelka w kolorze moro. Maskujesz się tak, żeby nie było widać, że jest Ci przykro.


Spotykasz swojego X na ulicy? Cóż pokaż, że jesteś zadowolona, że nie ma go w pobliżu. Sam fakt, że lepiej Ci jest bez niego niż z nim może go zdenerwować, a i Ty poczujesz się lepiej. Robienie z siebie męczennicy męczy ;).

TUTAJ SKOŃCZĘ, bo już sam jestem zmęczony. Jeśli coś interesującego przyjdzie mi do głowy, będę kontynuował od tego miejsca. 

PORA KOŃCZYĆ
Teraz pewnie się zastanawiasz jak skuteczny jest mój oręż? Cóż. Znałem kiedyś trenera rozwoju osobistego, który tytułowa się mistrzem ciętej riposty. Zrobiłem dla niego kilka reklam, za które nie dostałem pieniędzy, mimo jego obietnic. Mógłbym mu to odpuścić, jednak koleś chwalił się wśród znajomych, jaki to z niego cwaniaczek. Żaden złamas na moim nieszczęściu, nie będzie sobie robił opinii, więc pewnego pięknego dnia, przy pomocy opisanych tu technik, wgniotłem go w ziemię.

Dzisiaj jest 4 stycznia, jeśli jakimś cudem to czytasz Marć, to już teraz chciałbym Ci złożyć życzenia urodzinowe: Obyś miał więcej przyjaciół :)

1 komentarz:

  1. ten tekst to re-we-lac-ja! szkoda, że nie napisałeś go ładnych parę lat wcześniej, kiedy zdarzały mi się problemy z takimi zdradzającymi gnojami :P

    OdpowiedzUsuń